piątek, 20 listopada 2015

O blogu słów kilka...

Ahoj!

Nie dawałam znaku życia przez szmat czasu, więc poczułam potrzebę, by dać Wam od siebie chociaż garstkę zdań w gwoli wyjaśnienia.
Nie bywam ani na tym blogu, ani ogólnie w blogosferze. Zeszła na drugi plan, jak z resztą wszystko w moim życiu. Pierwsze skrzypce gra liceum. Męczą, jak jasna cholera, brakuje mi w życiu wolności i czasu! I właśnie dlatego mnie nie ma. Bo gdy wreszcie czas się znajdzie, to zmęczenie odbiera chęci, albo chcę go spędzić z przyjaciółmi.

Zawód: licealista (lekarz, piekarz, biznesmen, polonista i wszystko inne w jednym)
Godziny pracy: stałe, 12h
Płaca:  nie przewidziano

Mogłam iść na cukiernika. Ciasto to przecież zawsze dobra opcja.

To nie tak, że się wypaliłam, że to mnie już nie kręci. Mam pomysły. I to, lekko licząc, przynajmniej 5. Ale co z tego, gdy żadnego konkretnego zarysu na chociażby jeden, nawet najdrobniejszy.

A jeśli chodzi o tego bloga. Jak mówiłam nie wiem co z nim począć. Pewnie będzie sobie żył własnym życiem. Bo z tego co zauważyłam, a co naprawdę mnie zdziwiło - nie umarł tak, jakbym to sobie wyobrażała! Spodziewałam się w statystykach zera, a przy nim linii ciągłej, jak stąd do wieczności. A tu linia delikatnie podryguje, za co dziękuję niezmiernie! Nie ważne z jakiego powodu, wpadliście, dziękuję, że ktoś jednak zajrzał! Jesteście niezastąpieni, a przecież ja Was tak podle zostawiłam, nie odwiedzałam, nie komentowałam. Przepraszam.
Dalej, JOT istniał na Waszych listach "Polecanych". Kamraci, zróbcie z nim co chcecie - wyrzućcie, zostawcie, skreślcie. Po co ma zabierać miejsce tym nowym, świeżym, z polotem i pasją?

To chyba tyle. Mam nadzieję, że nie odbierzecie tego opacznie. :)
A żeby tak całkiem pusto i ponuro nie było, zostawię po sobie grafikę, robioną z myślą o nowym opowiadaniu i wattpadzie, bo wala mi się po dysku i smutno mi z jego powodu.
Kocham Was całym serduszkiem, po stokroć przepraszam za wszystko i dziękuję! ❤ Ahoj!