poniedziałek, 15 grudnia 2014

Prolog

     Morze było zupełnie spokojne. Pluskało radośnie, obijając się o burty okazałego okrętu. Po tygodniach spędzonych na otwartym morzu, gdzie jedynym widokiem jest niebo, woda i wciąż te same twarze załogi, monotonia zapanowała na pokładzie "Fortuny". Już nawet szanty nie były w stanie zapewnić rozrywki.
     Jared - najstarszy członek załogi oparł się o burtę i zapalił fajkę. Był prawdziwym "wilkiem morskim". Jego ręce stawiały na maszt żagle nie jednego okrętu, nogi chodziły nie po jednym nieznanym lądzie, a dziarskie serce stawało niezwyciężenie przed trudnymi wyzwaniami pirackiej codzienności. Był wzorem dla wszystkich na pokładzie.
     Przysłonił wąskie oczy, pomarszczoną, spracowaną dłonią, chroniąc wzrok przed słońcem i popatrzył przed siebie. Po chwili, jakby nie ufając swoim oczom, wyciągnął niewielką lunetę, przetarł jej szkło o niezbyt czystą koszulę i spojrzał przez nie.
- Ląd na horyzoncie! - zakrzyknął, po czym zwrócił się do pracującego niedaleko załoganta - Młody, skocz no po kapitana!
- Nie potrzeba, dzięki.
W ich stronę pewnym, powolnym krokiem zbliżała się postać w okazałym kapeluszu.
- To jak kapitanie? Jakieś propozycje? - zagadnął Jared, ze znaczącym uśmiechem wskazując głową w stronę przybliżającego się zarysu lądu.

     Port był coraz bliżej. Nad miastem unosiły się bure dymy z kominów. Na statku zapanowało podniecenie. Miał to być tylko zwykły wypad w celu uzupełnienia zapasów, ale każdy marzył o rozprostowaniu kości na stałym lądzie.
    Załoga żwawo wyskoczyła na pomost i ruszyła w stronę najbliższych zabudowań. Na okręcie pozostał tylko kapitan. Oparł się o burtę i patrzył na pobliski plac, gdzie rozgrywała się walka. Kilku ogorzałych piratów toczyło walkę z jednym. Nie powinien mieć żadnych szans, a jednak radził sobie nad wyraz dobrze. W pewnym momencie zdał sobie jednak sprawę ze swojej przegranej pozycji. Zaczął biec w stronę portu, wymachując rękoma. Jego przeciwnicy rzucili się w pogoń za nim. Nie minęła chwila, a znalazł się na deskach "Fortuny". Kapitan statku doskoczył do niego z szablą w ręku.
- Wara od mojego okrętu, psie!
     Ten nawet na niego nie spojrzał. Nie było też czasu na odpowiedź, gdyż piraci wpadli na pokład. Było ich pięciu. Rozpoczęła się zajadła walka. "Fortunę" wypełnił dźwięk ostrzy, broni palnej i jęków rannych. Walka była wyrównana, pomimo, że rozkład sił zupełnie nie.
Nagle w ferworze bitwy kapelusz kapitana spadł mu z głowy, ukazując kaskadę jasnych włosów i kobiecą twarz. Przeciwnik nie krył zaskoczenia, co szybko zostało wykorzystane przeciwko niemu. Szabla utkwiła w jego boku, a ten z jękiem osunął się w dół. Dziewczyna wyjęła mu z ręki drugą i przeniosła uwagę na innych. Cała reszta szybko padła nieżywa na deski pokładu.
- Dziękuję za pomoc, madame - pirat doskoczył do pani kapitan i z szarmanckim uśmiechem pocałował jej dłoń.
Dziewczyna przewróciła oczami i wyrwała rękę spod ust mężczyzny.
- Jestem kapitan Jack Sparrow - przedstawił się, nie zniechęcony chłodem bijącym z oczu dziewczyny - Dostąpiła pani zaszczytu uratowania mi tyłka. Dozgonne dzięki.
-  Powinno ci być teraz głupio - stwierdziła z ironicznym uśmiechem, chowając broń.
- Pragnę odpracować to na pani pokładzie. - puścił mimo uszu jej słowa.
- Nie ma takiej potrzeby. Wynoś się. -odparła chłodno.
     Na pokładzie pojawił się Jared i kilku załogantów z pierwszymi zapasami. Na widok Jacka, stary pirat uśmiechnął się szeroko i odstawił niesioną beczkę wody.
- Sparrow! -wykrzyknął i uścisnął przyjaciela - Co ty tu robisz, młody?
- Wpadam w oko twojej pani kapitan - wyszczerzył się i mrugnął do blondynki.
Dziewczyna jedynie prychnęła z oburzeniem.  Jared spojrzał na nią i zaśmiał się, obejmując przyjaciela ramieniem.
- Amelie nie jest jak znane ci panienki. To twarda sztuka.
     Jack zmierzył ją wesołym spojrzeniem. Wcale nie wyglądała na oschłą i zimną kobietę. Choć jej spojrzenie mogło by zabić, twarz miała delikatną, bardzo dziewczęcą. Zupełnie nie pasowała do otaczających ją, brudnych, postawnych piratów, których ciała były pokryte licznymi bliznami. Jej głos był bardzo melodyjny, choć potrafiła przybrać naprawdę lodowaty ton.
- Twój znajomy zwiewał przed kilkoma chłystkami - powiedziała zakładając okazały kapelusz.
- To nie była ucieczka, tylko odwrót taktyczny - bronił się Sparrow, unosząc palce wskazujące obu dłoni do góry.
- Opowiesz nam o tym przy butelce rumu - uśmiechnął się Jared i poprowadził czarnookiego w głąb statku.
     Amelie popatrzyła na deski pokładu zalane szkarłatem, na których spoczywały blade ciała piratów. Skrzyżowała ręce na piersiach. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że Sparrow może nie być wart tylu żyć. Szybko jednak odrzuciła wątpliwości i spojrzała na krzątających się nieopodal załogantów.
- Posprzątajcie to. - rozkazała, wskazując na leżące trupy.
     Powolnym krokiem ruszyła do mapiarni. Była pewna, że Jared właśnie tam zaprowadził przyjaciela. Wychodził z założenia, że w tym pomieszczeniu najlepiej zebrać myśli. Dziewczyna wiedziała, że trzymał tam kilka tajniacko ukrytych butelek rumu i tak naprawdę to one były powodem udanych kontemplacji i rozmów.
     Wsunęła ręce do kieszeni spodni. Nie spieszyło jej się do dwóch pijących mężczyzn. Gdy wreszcie pchnęła ciężkie drzwi, piraci byli porządnie rozbawieni. Jared siedział z rękami opartymi na stole z opróżnioną do połowy butelką w dłoni. Jack usadowił się bokiem do stołu. Prawą ręką opierał się o porysany blat, natomiast w lewej dzierżył butelkę, która co trochę wędrowała do jego ust, by mógł pociągnąć zdrowy łyk trunku.
Gdy drzwi zamknęły się z hukiem, spojrzeli wesoło na dziewczynę.
- Siadaj, kochana! - Jared wykonał zapraszający ruch ręką.
Amelie przysunęła drewniany stołek i oparła się o stół.
- Skoro jesteśmy wszyscy - kontynuował stary pirat - opowiedz nam Jack, jak trafiłeś do tego miasta i gdzie u licha podziałeś Czarną Perłę?
Czarnooki zajrzał do butelki.
- Najpierw będziesz musiał poczęstować mnie drugą porcją rumu. - stwierdził szczerząc zęby.

_________________________________________________________________________________

Prolog króciutki, ale rozdziały będą pewnie porównywalnej długości. Zdaję sobie sprawę z tego, że językowo, stylistycznie i pod każdym innym względem - do poprawki, a fabuły jak na razie nie widać. Mam jednak nadzieję, że dacie mi szansę i pozostaniecie tutaj na dłużej. Mam kolejną prośbę - pozostawcie po sobie znak w postaci komentarza. 
Jeśli ktokolwiek to przeczytał - Dozgonne dzięki. Odpracuję to na waszym pokładzie przy najbliższej okazji!

Jakieś uwagi, propozycje, ogólna opinia - mile widziane! :)
Do następnego, Kamraci!

7 komentarzy:

  1. Kocham Jacka Wróbla XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, kochana. Stąd to opowiadanie.
      (Sophie, błagam utwórz konto google xD)

      Usuń
  2. Aha teraz zobaczyłam, że jest prolog xD Pogratulować mi refleksu. Teraz mogę stwierdzić, że masz styk pisania, który strasznie mi odpowiada i bardzo lekko się czyta. Super! A przy okazji zapraszam na rozdział 9 u mnie. Ahoj!
    http://jacksparrow-inlove.blogspot.com/2015/01/rozdzia-9.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział przeczytany!
      Naprawdę lekko się czyta? Nawet nie masz pojęcia jak mi ulżyło. XD

      Usuń
  3. Rozpocząłem przygodę z Twoim blogiem. Trafiłem do Ciebie, bo ty trafiłaś do mnie i zostawiłaś po sobie ślad, więc nie musiałem się długo naszukać. Co mogę powiedzieć - "Piratów z Karaibów" oglądałem dawno, bardzo dawno i tylko pierwsze trzy części. Zastanawiam się czy to co Ty opisujesz to historia alternatywna, mająca miejsce przed wydarzeniami z filmów, pomiędzy czy po nich? Póki co tego nie wiem, ale liczę, że czytając się dowiem.
    Masz ładny styl i wszystko jest dopieszczone. Sparow to Sparow (nie wiem czy dobrze napisałem jego nazwisko, ale ja zazwyczaj wszystko spolszczam, więc będziesz musiała do tego nawyknąć, jeśli zostanę z tobą na dłużej). Mnie w "Piratach..." najbardziej podobała się Elizabeth (chyba dobrze napisałem imię).

    Przy okazji zauważyłem, że zaczęłaś u mnie czytać opowiadanie, które w całości nie pojawi się na blogu. Mam zamiar je dopracować, poprawić i wydać w ebooku, ale jeśli interesują cię inna opowieść osadzona na początku XX wieku, to zapraszam cię na "Jabłka i śniegi", reklamę wrzucę do spamu.

    Pozdrawiam i lecę do kolejnego... w sumie pierwszego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ło matulu... Szwędam się po blogosferze już od dłuższego czasu, a jeszcze nie trafiłam na fanfiction Piratów z Karaibów. (Kocham serię tych filmów, więc idealnie trafiłaś w mój gust.) ;) Nie wiem, czy to ja szukam z taką gracją, czy po prostu nie ma ich zbyt wiele, w każdym razie postanowiłam zatrzymać się chwilkę u Ciebie. :D
    Cóż ja Ci mogę powiedzieć. Prolog czytało mi się przyjemnie. Bardzo ciężko jest oddać charakter naszego kochanego Sparrowa i przedstawić go w niezmienionej filmowej wersji. W końcu Depp zrobił wspaniałą robotę, grając tę postać. Mam jednak nadzieję, że Tobie uda się zachować Jacka w tej samej świetnej filmowej formie przez wszystkie części opowiadania. :D
    Nie jestem znawczynią od błędów stylistycznych czy interpunkcyjnych, sama robię ich mnóstwo, więc troszkę głupio jest mi się wcinać i służyć radą. Jednak opowiadanie ma zadatki na to, by zainteresować szerszą grupę odbiorców, więc, jeśli oczywiście pozwolisz i nie będziesz mieć tego za złe, pozwolę sobie przytoczyć kilka tych "skaz", które najbardziej raziły mnie w oczy. (Oczywiście nie złośliwie i mam nadzieję, że o tym wiesz. Doskonalić się trzeba, bo nikt nie jest idealny... no dobrze, może poza naszym kochanym Jackiem. xD)
    1. "Jego ręce stawiały na maszt żagle nie jednego okrętu..."
    O ile się nie mylę, powinno tu być "niejednego". Piszemy to łącznie. (Wyjątkiem byłaby sytuacja, gdybyś chciała napisać coś w stylu – "nie jednego, lecz dwóch". Wtedy wskazywałabyś na konkretna liczbę.) Poza tym raczej piszemy to łącznie w znaczeniu: "więcej niż jeden".
    2. "Przysłonił wąskie oczy, pomarszczoną, spracowaną dłonią..."
    Zbędny przecinek przed "pomarszczoną".
    3. "Walka była wyrównana, pomimo, że rozkład sił zupełnie nie."
    Zbędny przecinek przed "że". Są pewne wyjątki, przed którymi przecinka nie stawiamy. Należy do nich m.in. "pomimo że" albo "chyba że". I chociaż dziwnie to wygląda, tak jest poprawnie.
    4. "Na widok Jacka, stary pirat uśmiechnął się szeroko i odstawił niesioną beczkę wody."
    Zbędny przecinek przed słowem "stary".
    5. "Najpierw będziesz musiał poczęstować mnie drugą porcją rumu. - stwierdził szczerząc zęby."
    Czasem stawiasz kropkę na koniec wypowiedzi bohatera, a czasami tego nie robisz. Nie wiem, z czego to wynika. Dialog zamyka się kropką wtedy, kiedy dalsza narracja nie ma związku z wypowiedzią bohatera.
    Np. – Duszno w tym pokoju. – Podszedł do okna, żeby je otworzyć.
    Kropki na końcu wypowiedzi nie stawiamy, kiedy dalsza narracja odnosi się do wypowiedzi.
    Np. – Duszno w tym pokoju – powiedział, po czym podszedł do okna, żeby je otworzyć.
    Inaczej mówiąc kropy nie stawiamy, gdy po myślniku następują takie słowa jak powiedział, rzekł, odparł, zapytał... itd.
    Mam nadzieję, że pomogłam chociaż w niewielkim stopniu. ;)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Eveline

    OdpowiedzUsuń
  5. Pół roku na blogspocie i nigdy nie natrafiłam nie tylko na ff "Piratów...", ale nawet nie trafiłam na blog, gdzie Deep byłby jednym z głównych postaci (z wyjątkiem jednego bloga, ale nie mam z nim zbyt miłych wspomnień).
    Uwielbiałam pierwsze trzy serie Piratów, czwartej nie miałam okazji obejrzeć i jakoś ochota mnie minęła, bo nie ma tam Willa, a to był mój ulubieniec, o ile się nie mylę grany przez Orlanda Bloom.
    Choć w piratach lubiłam też słynnego kapitana Czarnej Perły, któremu ciągle kradziono statek. Liczę na to, że oddasz charakter pierwowzoru i że dalsza część opowieści spodoba mi się tak bardzo jak prolog, bo prolog trzyma klimat i ładnie maluje obrazy opisami.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na zwiastun (już jest) i prolog (pojawi się około 16):
    sie-nie-zdarza.blogspot.com

    Albo na mojego drugiego bloga o zupełnie innej tematyce niż ten pierwszy:
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń