niedziela, 31 maja 2015

Rozdział VII

    Światła Tortugi odbijały się w ciemnym oceanie. Rozbawione głosy piratów było słychać już na odległość kilku dobrych mil morskich. Wrzawa i typowy dla tego miejsca entuzjazm zakrapiany rumem udzieliły się załodze Fortuny.  
     Piraci są wolnymi duchami, gardzącymi jakimikolwiek prawami, mającymi za nic wszelkich bogów. Są to ludzie, którzy za podstawy potrzebne do funkcjonowania obierają jedynie ocean, ukochany okręt, rum i cel podróży, opcjonalnie dziwki. Jednak nawet tak brutalne istnienia potrzebują stałego lądu, który przyjmie ich zawsze z otwartymi ramionami i pozoli ukoić troski rumem. Potrzebują domu. I właśnie takim miejscem jest dla piratów stara, dobra Tortuga.  
     Załoga wyskoczyła na pomost, doskonale wiedząc gdzie postawić stopę, by nie wpaść w lukę pomiędzy zbutwiałymi deskami. Każdy rozszedł się w swoją stronę i zniknął w przyjemnym cieple rozhuczanych tawern, gdzie powietrze przesycone było znajomym zapachem alkoholu lub objęciach przypadkowych, rozochoconych pań.  
     Fortuna zupełnie opustoszała. Bujała się łagodnie przy brzegu, zbierając siły do dalszej podróży. Stara, poczciwa i niezniszczalna, choć wielu wolałoby, żeby już dawno zatonęła.  
Sparrow wychynął z najbliższej tawerny i charakterystycznym dla siebie krokiem skierował się w stronę okrętu, popijając rum. Szedł zupełnie spokojnie, obrzucając mijanych ludzi wesołym spojrzeniem. Wgramolił się na pokład i rozejrzał. Deski przyjemnie skrzypiały, lampy delikatnie rozświetlały pokład ciepłopomarańczową łuną. Ciche pluskanie morza powodowało chęć ucięcia sobie drzemki. Jack jednak oparł się pokusie. Wolno ruszył do mapiarni, pogwizdując pod nosem. Leniwie pchnął drzwi i podszedł do stołu, który praktycznie cały pokryty był pożółkłymi pergaminami. Pociągnął łyk trunku, przetarł usta wierzchem dłoni i odstawił butelkę wśród papierów.  
     — Czego szukasz? — padło pytanie, przerywając ciszę. 
     — Przyznam szczerze, że nie wiem, jak to wygląda — odparł Sparrow z uśmiechem. 
     Potrzebował chwili, aby do jego przymroczonego alkoholem umysłu dotarło, że nie jest sam. Ostrożnie podniósł głowę z nad map i odwrócił się. W drzwiach oparty o framugę stał Jared. Jego zawsze łagodne oczy lustrowały pirata uważnie. Jack wyszczerzył zęby w niewinnym uśmiechu. Zapomniał, że Bourne miał pilnować Anglika, którego oszczędzili podczas abordażu.  
~*~ 
     Na ulicach nie brakowało ludzi. Właściwie na Tortudze życie toczy się głównie na ulicach, nie licząc pękających w szwach tawern. Nieźle wstawieni piraci zataczali się dookoła. Wśród nich Amelie bez trudu rozpoznała już kilku członków swojej załogi. Uśmiechała się pod nosem na ich widok. Długo wytrzymali bez porządnej ilości alkoholu we krwi. Sama jednak musiała sobie na razie odmówić tej przyjemności.  
Weszła do najbardziej zaludnionej karczmy. Skoczna muzyka skutecznie podrywała do tańca. Wielu było takich, którzy ledwo trzymając się na nogach, podrygiwali z upojoną panną i butelką. Russoe przeszła przez całą tawernę i zniknęła za jednymi z drzwi.  
     — Potrzebuję pomocy. — obwieściła w progu. 
     Pomieszczenie nie było duże, pozbawione okien, zastawione skrzyniami i beczkami z alkoholem. Jedynym źródłem światła były nieduże lampy, umieszczone na grubych drewnianych belkach, podtrzymujących skośny sufit. W powietrzu unosił się zapach trunków i kurzu, co powodowało, że ciężko było oddychać.  
     — Jak każdy prędzej, czy później — padła odpowiedź — To co zwykle? 
     Amelie postąpiła krok do przodu. Zerknęła z uśmiechem w górę. Na belkach stropowych siedział mężczyzna z butelką w ręku, dyndając wesoło nogami. Wyglądał komicznie.  
     — Złaź Raily! 
     Mężczyzna wsadził butelkę w zęby i zeskoczył niechętnie, pakując się w górę worów wypchanych chmielem, do ważenia piwa. Gdy wygramolił się wreszcie, spotkało go pełne politowania spojrzenie pani kapitan. Mężczyzna puścił jej oczko spod krzaczastych, siwych brwi i z rogu pomieszczenia wyciągnął dwa przykurzone krzesła. Szarmanckim gestem wskazał Amelie, żeby usiadła, po czym sam rozsiadł się swobodnie na drugim, wyciągając nogi przed siebie.  
     — Co tam, myszko? — zagadnął wesoło, podtykając jej butelkę — Łyczka? 
     — Liczyłam bardziej na to, że dowiedziałeś się czegoś ciekawego. 
     Raily westchnął ciężko i zciągnął twarz w przesadzonym zamyśleniu. Od zawsze błaznował. Nawet w sytuacjach, w których było to naprawdę nie na miejscu. Zdawało się, że nie czuje upływających lat, choć jego wygląd bezlitośnie o nich przypominał. Tylko jego duże, brązowe oczy pałały wciąż tą samą energią.  
     — Ta gruba barmanka, pamiętasz ją? No więc zaciążyła. A jeden z moich kumpli postanowił na stare lata zostać księdzem. Idiota.  — stare zagrania, udawał, że nie wie o co chodzi. 
     Amelie rzuciła mu grzmiące spojrzenie. Zrobił urażoną minę i zaczął mówić, tym razem do rzeczy. 
     — Chodzą słuchy, że zatonął Nieugięty. Wiesz dobrze, kto cię szuka. Wie, że to twoja sprawka. Chce się zemścić. Ale ty pewnie też. — mężczyzna wyrzucił z siebie garstkę informacji, jakie obiły mu się o uszy przy codziennej biesiadzie i przepił słowa rumem.  
     — A co u Dolly? Kręcisz z nią jeszcze? — zagadnęła z uśmiechem kobieta, raptownie zmieniając temat. Czuła potężną satysfakcję z otrzymanych wiadomości.  
     Twarz Raily'ego wykrzywiła się w grymasie bólu.  
     — Ah, nie chcę o tym mówić. Przecież znasz naszą historię — wyjęczał teatralnie. 
     Oczywiście, że znała. Cała Tortuga doskonale wiedziała co łączy i jednocześnie dzieli tych dwoje. Dolly to kobieta, której nie pociąga perspektywa spędzenia całego życia w jednym miejscu, gdzie kurz nigdy nie opada, a w powietrzu jest więcej alkoholu, niż tlenu. Nie chciała prowadzić nudnej egzystencji z butelczyną rumu w ręce, u boku wiecznie wstawionego zgrywusa, jakim niewątpliwie jest Raily. Kobieta jest z gatunku silnych i niezależnych, która nie usiedzi w miejscu. Nie usiedzi, ani w karczmie, ani na belkach stropowych w magazynie, dyndając nogami. Nie usiedzi, więc pływa po świecie, czego kochanek nie omieszka jej wytknąć za każdym razem, gdy wraca. Często urządzają sobie sprzeczki zaraz po powrocie Dolly, ku uciesze wszystkich, którzy nawiną się w okolicy. Raz się schodzą, raz rozstają i od nowa. I choć na pewno oboje coś do siebie czują, różni ich sposób bycia. I tak właśnie toczy się chyba najbardziej komiczna, a za razem przykra historia miłosna Tortugi. 
~*~ 
     Jared lustrował go przenikliwym spojrzeniem. Poziom jego zaufania gwałtownie obniżył się, niczym poziom trunku w kuflach załogi, po okresie przymusowej abstynencji, gdy w zapasach brakuje alkoholu. 
     — Co tu robisz, Sparrow? 
     — Nic ciekawego — rzucił niedbale — A ty? 
     Bourne podszedł do niego na niewielką odległość, mrużąc oczy. Nie miał zamiaru odpowiadać. Doskonale wiedział, że Jack udaje idiotę.  
     — Słuchaj no, nie zapominaj, że jesteś tutaj jedynie z litości. Nie radzę praktykować działań na własną rękę. Nie na tym statku.  Jeśli nam zaszkodzisz, ja zaszkodzę tobie.  
     Sparrow zaśmiał się wymijająco.  
     — Nie wiem o czym mówisz, ale nasza pani kapitan powinna dać ci trochę wolnego. Długie wachty nie wychodzą ci na dobre. 
     — KPW? — Bourne nie dawał za wygraną, przedrzeźniając powiedzenie Sparrowa. 
     Ten przytaknął jedynie z niezmiennym uśmiechem i wyszedł z pomieszczenia, zwijając przy tym do płaszcza jedną z map. Wiedział, że stracił w oczach Jareda. Musiał odbudować jego zaufanie, jeśli nie chciał skreślać swojego planu na samym początku.  
     Ruszył z powrotem na ląd. Przystanął na środku zatłoczonej ulicy, zmarszczył czoło w zastanowieniu i wodził palcem w powietrzu, losowo wybierając pijalnię. Wolnym krokiem władował się do środka i usiadł przy stole. Przed nim stał prawie nienaruszony kufel. Nachylił się, przyjrzał mu się dokładnie, nie ruszając go z miejsca, rozejrzał dookoła. Uniósł brew. Jego górna warga drgnęła nieznacznie. W końcu zdecydowany złapał za niego i pociągnął spory haust. Odchylił się i oparty o ścianę patrzył na bawiących się ludzi. Gwar, trzask rozbijanych kufli, śmiech i muzyka wypełniały jego uszy. Ludzie nigdzie nie potrafili bawić się lepiej, niż na Tortudze. Wśród tłumu przewinęła mu się znajoma postać. Poruszył się, chcąc się upewnić. Uśmiechnął się pod nosem. Russoe kręciła się pomiędzy tłumem, bawiąc się co rusz z nowym partnerem. Niewątpliwie była pijana. Na trzeźwo chyba nigdy nie otworzyłaby się na przypadkowych ludzi.  
     Jack domówił sobie jeszcze kilka kufli trunku, zastanawiając się jaka tak naprawdę jest kapitan Fortuny. Zawsze chłodna i nieprzystępna. Buduje sobie mur między każdym, kogo spotka z wyjątkiem Jareda. A tutaj bez najmniejszego zająknięcia daje się porywać do tańca. Alkohol jednak naprawdę zmienia ludzi. 
     Barmanka przyniosła mu kolejny kufel, posyłając kuszący uśmiech. Sparrow nie dał się dłużej prosić. Złapał ją za rękę usadowił na swoich kolanach. Ona jednak ewidentnie wolała tańczyć. Poprowadziła go wśród tłumu i kręciła się wokół niego. Ciemne włosy, smagały powietrze, gdy wirowała w rytm skocznej muzyki. Musiał przyznać, że była naprawdę ładną kobietą. Gdy oparła się o ścianę i zarzuciła mu ręce na ramiona, przypominała mu Angelicę. Miała tak podobny, delikatny uśmiech. Kiedy ostatnio Angelica szczerze się do niego uśmiechnęła?  
     Nie zdążył odpowiedzieć sobie na to pytanie. Kątem oka wyłapał, jak Amelie próbowała wyswobodzić się z objęć nachalnego adoratora. Gdyby tak cholernie nie przesadziła z rumem, nie miała by z tym problemu. Teraz jednak wyraźnie potrzebowała wsparcia. Jack postanowił wykorzystać sytuację.  Złapał barmankę za rękę i przeskoczył z nią do Russoe.  
     — Może odbijemy? — rzucił z uśmiechem do wstawionego mężczyzny, który usiłował pozbawić blondynkę koszuli i nie czekając na reakcję, wymienił partnerki. 
     Amelie była niesamowicie pijana. Sparrow próbował wyprowadzić ją z karczmy, jednak było to ledwo osiągalne. Zataczała się przy każdym stawianym kroku, cały ciężar swojego ciała oparła na nim. Śmiała się z własnej nieporadności przez całą drogę na statek. Jack zadał sobie wiele trudu, aby wreszcie znaleźć się z nią przy brzegu. Najgorszą przeszkodą okazał się pomost. Kobieta postawiła nogę na mocno zbutwiałej desce. Gdy ta pękła, straciła równowagę. Sytuacja oczywiście wydała się jej bardzo śmieszna. Zamilkła, gdy Jack podniósł ją do pionu. Trzymała się go kurczowo, topiąc wzrok w głębi jego czarnych oczu. Nie protestowała, gdy wniósł ją na statek, objął i przyciągnął do siebie. 
     Wydawała się taka inna. Wschodzące słońce, oświetlało jej bladą twarz. Przez te wszystkie dni, które spędził na Fortunie, Russoe nigdy nie spojrzała na niego w ten sposób. Wszelki chłód i uprzedzenia, jakie w sobie nosiła uleciały. Uległ swojej słabości. Oparł ją o burtę i pozwolił zatonąć w cieple pocałunku. 



_____________________________________________

Ahoj! 
Możecie ze mną zrobić, co tylko zechcecie! Zniosę wszystko! 
Przychodzę na klęczkach z dość długim rozdziałem, jak na moje możliwości.
Potraktujcie to jak przeprosinowy tort. ;)
(powiedzcie, czy dobry)
A teraz "Ktokolwiek widział, ktokolwiek chce".
Poszukuję bowiem kogoś od bety, komu mogłabym podesłać rozdzialik przed opublikowaniem, aby doprowadził go do porządku. Jeśli ktoś wie, że podoła interpunkcyjnym pułapkom lub zna kogoś takiego, proszę o kontakt.
Do zobaczenia!  ;*

25 komentarzy:

  1. Wow nie spodziewałam sie takiego zakonczenia, ani ze w ogole do czegos dojdzie miedzy Jackiem i Amelie ;o ale super! Juz sie balam ze przestalas pisac D; oczywiscie dziekuje serdecznie za wszystkie komentarze u mnie na blogach!
    Ps nowy post na sewing machine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już kiedyś uprzedzałam, że mnie nie jest się tak łatwo pozbyć ;) A już na pewno nie z blogosfery. Ze mnie jest po prostu bardzo leniwa pani kapitan. ^^
      Nie masz za co dziękować! Twój blog naprawdę zasługuje na wszelkie pochlebstwa. Jest czarujący! ;*

      Usuń
  2. Ojejku, pocałunek :). Bardzo ładnie wszystko opisałaś. Ogólnie tak dobierasz słowa, że mogę sobie dokładnie wyobrazić każdą scenę, widoki, miejsca :). Jestem pod wrażeniem doboru słów ;). Oby tak dalej. Dużo weny :*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze strasznie dużo przede mną, ale cieszę się, że rozdział ci się podoba. ;* To, że widzisz, co opisuję jest po prostu dużą zasługą twojej wyobraźni. :)
      Dziękuję, kochana :* Tobie również dużo, dużo weny, bo czekam na rozdział u ciebie ;)

      Usuń
  3. O cholera, rozdział!

    Tak sobie łażę po blogach, wchodzę na bloggera...
    Journey of Trust - rozdział VII.
    Wbijam i co?

    Znów widzę te wspaniale dobrane słowa, wszystko poukładane jak należy ♥
    Pocałunek. Ładnie opisany, ale nie pasuje mi tu coś, ale nie przjmuj się, ostatnio jestem strasznie marudna ;)

    Super rozdzialik (tak, tort był dobry) i dużo weny Aga! :3
    Pozdrawiam, ale pewnie i tak się spotkamy w e-mailach hahah :D ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. Pewnie, że się spotkamy! ^^
      Ależ spokojnie! Pisz co ci nie pasuje! Uwielbiam szczere komentarze, bo wiem co poprawić w pierwszej kolejności ;)

      Usuń
  4. Właśnie znalazłam twojego bloga i jednym tchem przeczytałam wszystkie rozdziały. Szukałam czynnego bloga o tej tematyce i znalazłam twojego :D
    Rozdziały są naprawdę CUDOWNE!!!!!!!!!!!!!!! Tak pięknie piszesz...odczuwam każdą emocje, wyobrażam sobie wszystkie sceny tak dokładnie... Masz WIELKI talent.
    Mam nadzieję że kiedyś wydasz książkę. Na pewno wtedy ją przeczytam.
    A teraz wracając do rozdziału.
    Nie spodziewałam się pocałunku. Ale mogłam przynajmniej przypuszczać, że ona się upije.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, kiedy next?
    Pozdrawiam i życzę MoRzA wEnY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję ogromnie! Zalałaś moje serce morzem szczęścia <3 Brakuje mi jeszcze naprawdę wiele, a książka brzmi bardzo odlegle. Ale to bardzo miłe!
      Na razie poprawiam oceny, więc ciężko mi powiedzieć kiedy będzie następny rozdział. Postaram się napisać go jak najszybciej. ;* Dziękuję raz jeszcze!

      Usuń
  5. Witaj! :))

    Ojej, ojej, ojej! Przeglądam sobie bez emocji blogosferę, nagle znajduję opis Twojego bloga i od razu myślę: "WOW"! Wytężyłam umysł, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć, czy spotkałam się już z opowiadaniem o piratach z Karaibów! Dziewczyno z nieba mi spadłaś! :))
    Im bardziej zagłębiałam się w "Jurney of trust" w tym większy zachwyt wpadałam! Głównie ze względu na Twój wspaniały, lekki styl! Używasz barwnego, idealnie pasującego do pirackiej epoki słwnictwa! Jestem kochana pod tak wielkim wrażeniem, że poproszę podwójną dokładkę Twojego tortu! :))
    Historia niesamowita - Amelie jako harda, władcza kapitan szalenie mi się spodobała! Właśnie taka powinna być dowódczyni pirackiej łajby! ;)) Bohaterów kreujesz nieprzeciętnie! Nie są przerysowani, szablonowi! Wielkie brawa kochana, naprawdę chylę czoła! :))
    Najbardziej cieszę się, że nie zmieniłaś jego charakteru mojego ukochanego Jacka! Kocham Cię za to! :** :)) Choć przy końcówce tego rozdziału i pocałunku, obawiałam się przez moment, że Sparrow mógł się zakochać, a to by było rzeczą straszną, ale pomyślałam, że coś takiego nie może być możliwe! :D ^^
    Jedynie Jared mi jakoś nie spasował, ponieważ mam wrażenie, że to chodzący cwaniaczek! xD
    Zauroczyłaś mnie kochana na amen! Od dziś moje serce bije ku Twojemu opowiadaniu! :** :)) ♥ I jeżeli pozwolisz, zostanę Twą wierną czytelniczką! :))
    Jestem niezmiernie ciekawa dalszych przygód dwójki kapitanów, dlatego czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! :** :)) :3

    Pozdrawiam serdecznie oraz ściskam ze wszystkich sił! ♥

    Ps - zapraszam również w wolnej chwili do mnie! :)) Nie wiem czy lubisz romanse, ale w roli głównej występuje Johnny Depp, więc może... :))
    http://you-have-been-the-one.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle cudownych słów naraz! Dziękuję ci z całego serca! Ogromnie się cieszę, że moje opowiadanie ci się podoba! Oczywiście, że pozwolę ci zostać! Jakże mogłabym cię odtrącić? ;) Bardzo mi miło, że tu zawitałaś.
      Tortu oczywiście starczy dla wszystkich, z dokładką nie będzie najmniejszego problemu! Może buteleczkę rumu do tego? ;)
      Z przyjemnością odwzajemnię bicie serca i oddam się twojemu opowiadaniu! ♥
      Dziękuję, kochana. Nawet nie masz pojęcia w jak cudowny nastrój mnie wprawiłaś. :**

      Usuń
  6. Jestem, jestem! Jak zawsze muszę najpierw przeprosić za moje samolubne zachowanie, gdyż mam już taki głupi nawyk, iż odwiedzam blogi z dużym poślizgiem.
    Od razu stwierdzę, że rozdział jest cudowny! Lepszego zakończenia nie mogłaś wymyślić! ^^ Ale zacznę od początku - dawna Tortuga, miejsce, w którym na jeden dzień chciałabym się znaleźć, a Twój opis tejże wyspy jeszcze bardziej wzniecił we mnie te pragnienie. :3
    Początkowo byłam zdziwiona, iż Jack wolał przejrzeć mapy, zapewne z powodu niecnych planów niż zabawiać się z chętnymi kobietami, ale oczywiście potem wszystko powróciło do normy. Poczciwy Jack. W dodatku genialnie go wykreowałaś, prawdziwy i szalony, "trochę" pokręcony kapitan Sparrow.
    No i nareszcie końcówka - Amelie pod wpływem alkoholu ukazała swą drugą naturę i stało się. Pocałunek z Jackiem. Oczywiście jest to pirat wolny jak ptak, bez zobowiązań, no ale przecież czasem mogą mu się zdarzyć przejściowe zauroczenia, prawda? :D I jeszcze to wspomnienie o Angelice. <3
    CUDO! Wszystkie Twoje rozdziały są cudowne, ale takich więcej poproszę!
    Cieplutko pozdrawiam i życzę udanych wakacji. ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ci dziękuję! ;** Twoje słowa to miód na moje serce, naprawdę.
      Ah, i nic się nie stało! Poślizgi są normalne i całkowicie do zaakceptowania! ;))
      Dziękuję, słoneczko! Mam nadzieję, że twoje również będą cudowne! I wrzucisz rozdział ^^

      Usuń
  7. SPAM
    Recenzji możesz spodziewać się w lipcu 09-12. Przepraszam, że tak późno, ale ostatnio mam dużo do roboty.
    Pozdrawiam, Coffies.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, że się podejmujesz. Termin nie gra roli. Naprawdę nie masz za co przepraszać. ;)) Rozumiem.

      Usuń
  8. zapraszam na rozdział 17!!!!
    http://jacksparrow-inlove.blogspot.com/2015/07/rozdzia-17.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, kochana! ;*
    Na początek chciałam Ci bardzo serdecznie podziękować za komentarz i za to, że dałaś o sobie znać. Jest mi bardzo miło, że zajrzałaś do mnie i że opowiadanie Ci się spodobało;) Mam nadzieję, że nie zawiodę kolejnymi rozdziałami i że nadal będziesz miała takie dobre zdanie;) Przy okazji informuję, że pojawił się nowy rozdział, więc jeśli masz ochotę to zapraszam;)

    Ale nie po to tu dziś przyszłam. Zobaczyłam, że są dwa rozdziały, których nie czytałam i szybko nadrobiłam zaległości. Cóż mogę powiedzieć... Imponuje mi siła Amelie. Kobieta-kapitan to nie jest coś normalnego i jestem zaskoczona, że ona tak dobrze radzi sobie w rządzeniu bandą facetów. W dodatku piratami, a po nich przecież nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. A ona co? Daje radę! Podbija inne okręty, zwycięża nad innymi złogami. Niesamowite;D A przy okazji nie jest tez jakimś robotem, którzy może i umie wszystko. podoba mi się ta postać. Choć nie pochwalam tego, co wydarzyło się potem. Jako rasowy pirat musiała się uchlać, tak?:D Oj nieładnie... Tym bardziej, że jest świadoma niebezpieczeństwa jakie na nią czyha. Mam tylko nadzieję, że między nią i Jackiem nie zaszło nic więcej. Wolałabym, żeby oboje byli świadomi tego, co się dzieje, a po alkoholu na pewno Amelie nie będzie tego pamiętać xD

    Czekam na kolejny rozdział! ;* Półtora miesiąca już się nic nie ukazało, wstyd! :D Weny kochana i do napisania ;)
    PS Dodałam Cię do moich linków ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo za komentarz. ;*
      Szczerze mówiąc Russoe wymaga ode mnie więcej, niż się spodziewałam. Z założenia ma być twarda, ale pozostać kobietą. Za żadne skarby nie chcę jej przerysować, dopuścić, by stała się sztuczna i nieprawdziwa, ani odgiąć jej osobowości w żadną ze stron. Nie chcę zrobić z niej nieczułej tyranki, ani zbyt wrażliwej, pogubionej gąski. ;// Ale cieszę się bardzo, że przypadła ci do gustu. ;))
      Przyznam się, że rozdział u ciebie już przeczytałam. Jestem w trakcie nadrabiania zaległości, stąd opóźnienie. ;**
      Ściskam i dziękuję za dodanie! Oczywiście z najwyższą przyjemnością odwdzięczę się tym samym! ;))

      Usuń
  10. zapraszamy wszystkich fanów Johnny'ego na naszą stronkę "Johnny Depp to życie" https://www.facebook.com/pages/Johnny-Depp-to-%C5%BCycie/1447984362175381

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć i czołem!

    Ale klimat! Bardzo podoba mi się kobieta w roli kapitana c: irytuje mnie jak kobiety przedstawiane są tylko jako "love interest" albo część tła. Więc, oczywiście, jak najbardziej odpowiada mi to, co Ty przedstawiasz w swoich rozdziałach. Hmm, trochę się czuję jakby nie było wcale tak, że obejrzałam już wszystkie części Piratów i nic nie mogło mnie zaskoczyć... bo u Ciebie znów zatapiam się w tym cudownym świecie :> Oby tak dalej!

    Pozdrawiam,
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Kochana jesteś. ;**
      Też bardzo nie lubię, gdy z kobietą kojarzy się sklep (bo przecież kochamy zakupy), łazienka (gdzieś wieczorowe make-up'y robić trzeba), kuchnia (bo gotować ktoś musi) i sypialnia (tłumaczyć nie trzeba). Nie ujmując niczego mężczyznom, oczywiście.
      Stąd właśnie taka, a nie inna Amelie. ;))
      Cieszę się bardzo, że jakoś udaje mi się oddać atmosferę Piratów z Karaibów. Utrzymanie jej i Jacka w prawdziwej i jedynej wersji było dla mnie kluczowe.
      Dziękuję, że wpadłaś. ;)

      Usuń
  12. Ja uważam, że zamiast poszukiwać kogoś do betowania, powinnaś sama zapoznać się z zasadami ortografii, gramatyki i interpunkcji i próbować, próbować i jeszcze raz próbować. Z początku mogłoby być trudno i błędów mogłoby być sporo, ale wraz z upływem czasu byś się rozwijała, uczyła, doskonaliła, a chyba na tym polega pisanie i publikowanie - by się doskonalić. Więc może spróbuj sama zamiast wyczekiwać na betę i wykonanie przez nią "zlecenia". Myślę, że czytelnicy wybaczyliby Tobie kilka literówek.
    Wybacz, że niektóre Tobie Ci, itd pisałem z małej litery, ale... wina rozpędu i wykonywania kilku czynności na raz.
    Dolly ma chyba wiele wspólnego z Amelią, ale ponownie wprowadzasz nowych bohaterów, a ja zaczynam się pośród nich gubić. Niby historie tej burzliwej pary nam przybliżyłaś, ale po cholerę oni w całej tej opowieści, to nadal nie wiem. Nawet się nie domyślam czy mają jakąś ważną rolę w całym opowiadaniu, czy dałaś ich tak dla zapchania opisu, po prostu by sobie trochę byli, a potem znikli (w twoim opowiadaniu się coś pojawia i znika, być może po kilku rozdziałach znowu oni powrócą, ale wtedy mogę ich już nie pamiętać).
    Sparow to zawsze był kobieciarz jakich wielu. Przypomniało mi się jak Elizabeth go pocałowała i zostawiła przywiązanego do masztu. Biedny taki wtedy był, szkoda mi go było, ale tylko trochę...
    Pijana kobieta to zawsze równie śmieszny, co żałosny i odrażający widok. Jeszcze upić się w towarzystwie koleżanek, okay, ale w takim miejscu gdzie dużo mężczyzn, na dodatek piratów - to niczym prośba o wykorzystanie, błaganie o gwałt. Tak więc picie takiej ilości rumu w takim miejscu było przez Amelię iście nieodpowiedzialnym i nieprzemyślanym posunięciem. Jednak jak zwykle w takich chwilach refleksja przyszła za późno.

    Pozdrawiam
    j-i-s.blogspot.com

    Jeśli możesz to o nowych rozdziałach informuj mnie w "polecane blogi" na:
    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze. Każdy z nich uświadamiał mi co zrobiłam źle w danym rozdziale, a co wyszło dobrze. Potrzebowałam obiektywnej oceny, wskazania mi błędów i kilku rad od osoby, która dobrze orientuje się na gruncie, na którym ja uczę się poruszać.
      Jak najbardziej nie mam nic przeciwko pozostawianiu komentarzy co kilka postów. Szczerze zależy mi na tym, żeby otrzymywać oceny zgodne z prawdą, wskazówki i uwagi, a nie na ilości komentarzy, bo to nie o to tutaj chodzi.
      Oczywiście będę informować. Bardzo zależy mi na Pana opiniach, jeśli nie jest to kłopot. :)
      A do "Jabłek i Śniegów" zabieram się jutro.

      Usuń
  13. Ahoj!

    Przyznam się szczerze, że bardzo się bałam zabrać za Twoje opowiadanie. Mimo że „Piratów…” lubię, a Jacka wręcz ubóstwiam, miałam obawy, bo nie przepadam za fanfiction (chyba że są związane z konkretną mangą / anime; ale to już kwestia fandomów, inna bajka). Ale przeczytałam wszystko. Więcej – bardzo przyjemnie mi się cytało.

    Nie bardzo rozumiem, jaka intryga się tu kreuje, ale nie uważam tego ani za Twoje niedopatrzenie, ani moją głupotę. Może dlatego, że sama najpierw wprowadzam od groma ludzi i dopiero potem rozwiązuję masę wątków. Może nie jest to poprawne, ale jak dla mnie ciekawsze niż prosty schemat. No takie są moje odczucia, można się ze mną nie zgadzać ;) To wina mojego zboczenia literackiego i fascynacji konstrukcją fabularną „Gry o Tron”.

    Ale teraz już konkrety. Jack mi się podoba, Barbarossa też dobrze oddany. Amelie nie polubiłam, w zasadzie sama nie wiem czemu… Dziewczyna najpewniej ma za sobą jakąś ciekawą przeszłość, dlatego czekam, aż wyjaśni się coś więcej i może wtedy nieco bardziej ją zrozumiem. Bo póki co to ona jest dla mnie taka jak moja Havva – jest, bo jest, ale można by z nią coś zrobić.

    Najbardziej zaciekawił mnie jednak… brat Amelie. I liczę, że coś o nim jeszcze kiedyś przeczytam ;)
    Mam nadzieję, że dodasz kolejne części. Szkoda by było zmarnować to, co już napisałaś, bo, moim zdaniem, jest to dobre fanfiction.

    Pozdrawiam,
    Hagiri z Rozmów Międzymiastowych

    P.S.: Nie masz pojęcia, jak mnie ucieszyła obserwacja od Ciebie. Serio. Dziękuję! :)
    Jeśli dodasz coś nowego, daj mi znać, to też dam obserwację. A tymczasem wrzucam link do Twojego opowiadania do Biblioteki Chalcedońskiej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj kochana.
    Na początek powiem że jeste dość wymagająca w tym temacie gdyż Piraci z Karaibów należą do moich ulubioych gatunków filmowych i wręcz gnębię autorów jeśli wychodzi coś nie tak. Tymczasem weszłam z lekką obawą i nie żałuje. Imponujesz chociaż rozdział był bardzo krótki. Wspaniale pokazałaś atmosferę tamtych czasów jak i niezwykłą Amelię. Osobiście bardzo podziwiam takie kobiety. Niezwykle inteligentne i odważne. Wiedzą czego chcą. W ogóel podoba mi się sam Twój styl pisania. Chociaż rozdzialy bardzo krótkie umiesz wytwworzyć wokół nich odpowiednią atmosferę a także urok dobranych postaci. Naprawdę nie ukrywam że jestem pod szczerym wrażeniem, a doprawdy bardzo rzadko to przyznaje.
    pozdrawiam serdecznie.

    www.mrok-wyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Doczekamy się czegoś u ciebie? :3

    OdpowiedzUsuń